Moje fotowgłowie – małolaty w „Zbąszyniu 1938”

 My małoletni chłopcy próbowaliśmy coś zarobić i często oferowaliśmy swoją już nie bezinteresowną pomoc bezradnym w nowych nieznanych warunkach Żydom. Angażowaliśmy się jako tragarze do przeniesienia lub przewiezienia wózkiem ręcznym bagażu pod wskazany adres. Bogatsi Żydzi jednak parę fenigów dawali, które w kantorze u cenionego zbąszyńskiego Żyda Cohna wymienialiśmy na polskie grosze. Zawsze po korzystnym kursie dla wymieniającego. Lub zaczepialiśmy na ulicy przyjeżdżających Żydów prosząc ich o znaczki pocztowe, a polegało to na tym, że biegło się obok idącego Żyda i wołało się „ Bitte eine Briefmarke”.  Bardzo często życzliwy Żyd stawał, wyszukiwał listy i wyrywał z koperty znaczki. Najczęściej były to znaczki z Palestyny z kopułą jerozolimskiego meczetu, z Niemiec „hindenburgi” i angielskie „kwiny”, to znaczy głowy królowej angielskiej. oraz znaczki z USA z głową któregoś z prezydentów.Takie wyrwane fragmenty kopert kąpało w letniej wodzie, i następnie się suszyło  na szkolnej bibule, z czego powstawała znacząca kolekcja znaczków tego okresu, lecz dzisiaj już po nich nie ma śladu, jak również pewnie po ich właścicielach. 

Dodaj komentarz